Zagnańsk znamy nie od dziś. I to nie dlatego, że w zasadzie jest naszym niedalekim sąsiadem, czy rośnie tam duże stare drzewo. Otóż od kilku dobrych lat spotykamy się wspólnie aby przetrzeć okoliczne szutry, które odwzajemniają się nam garścią pyłu i kurzu. Start w Kaniowie - urocze miejsce gdzie jedni mogą odpocząć na plaży, inni pospacerować po okolicznych lasach a żądni i chętni przygód spokojnie oddają się jeździe na
wakeboard.
Kilka słów o samej trasie.
Każda trasa jest specyficzna. Niby jeden region świętokrzyski ale charakterystyki terenu są zróżnicowane co zapewne dodaje atrakcyjności, jak i sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dystans Fan na którym wystartowała najliczniejsza grupa tym razem był dość długi bo według Orgów liczył sobie 47 km i 779 m przewyższeń. Obiektywnie rzecz ujmując jest to chyba najlepsza odsłona ŚLR organizowanej w tym regionie! Było szeroko, szybko i szutrowo. Warunki pogodowe sprawiły, że trasa wysuszona do cna. Mniej więcej 27 km biegło po szutrach, a reszta to leśne ścieżki odcinki trawiaste, piaszczyste i podobne raczej twarde podłoże. Według wielu najlepszy odcinek zaczynał się na 37 km i biegł prosto do mety. Jest to część Mazovii 24h, którą przygotowywali koledzy z Zagnańska. Ogarniali ją do tego stopnia, że była nawet odkurzana z liści. Nie było większych podjazdów i karkołomnych zjazdów. Pomimo dystansu najszybszy zawodnik FAN dotarł na metę po 1:51. Był to Jarek Kleczaj, co ciekawe jak wyrwał na początku to tak szedł sam do końca bez przeszkód. A co za nim ? Wiadomo - grupy i podgrupy. Na początku ciasno, później zaczyna się rozciągać. Na 18 km z przodu jedzie pierwsza grupa, jakieś 27 osób. Na 23 km topnieje do 12 osób a w okolicach 40km pozostaje sześciu. Największa niesprawiedliwość tego wyścigu polega na tym, że niestety nie każdy ma na tyle chęci aby prowadzić resztę grupy dając jakiekolwiek zmiany. Łatwo się jedzie na kole skoro ma kto ciągnąć przez ponad 40 km, aby finalnie na końcu uskuteczniać przepychanki przy mecie i tłumaczyć to zwrotem "taka taktyka". Dlatego mamy nadzieję, że kolejne wyścigi będą na tyle urozmaicone, że zagnańska taktyka "martwego jelenia" nie będzie miała prawa bytu :)
ps. W tym rejonie jest jeszcze drzemiący potencjał wart skonsumowania.
Więcej fot.
Autor fot.